Heej !
Przestałam pisać posty, bo pomyślałam że to nie ma sensu ... zwątpiłam. Ale myślę, że teraz będzie inaczej :) mniejsza z tym ...
Ci którzy czytali wcześniejsze posty wiedzą, że miałam przyjaciółkę ... właśnie, miałam. Myślałam, że to przyjaźń na całe życia, że będziemy się wspierać, że będziemy trwać i trwać i nigdy trwać nie przestaniemy. Może niektórzy sobie pomyślą, że to pewnie była "przyjaźń dla beki" ale przez pewien czas naprawdę opierałam prawie całe swoje życie na Ewelinie.
Wkurzają mnie ludzie, którzy nazywają drugą osobę swoją/im "przyjaciółką/elem" a nie mówią sobie nic, kompletnie nic... traktują się jak kumpli, a jednak nazywają przyjaciółmi :/ do prawdziwej przyjaźni trzeba dorosnąć, bo to wbrew pozorom nie jest takie łatwe.
Po co tyle obiecujemy jak nie umiemy się z tego wywiązać ?! Dlaczego obiecujemy, a później sprawiamy ból drugiej osobie ? Czy to jest naprawdę potrzebne ? Skoro wiesz, że to będzie na chwile, to nie obiecuj, że będzie na zawsze !
Powiem wam, że 27 listopada miałam z Eweliną pół roku i jeszcze wtedy myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami naprawdę, a jednak prawda okazała się bolesna ... bardzo bolesna. Często chce mi się płakać, ale nie robię tego bo mam osobę, która wspiera mnie w tych trudnych chwilach. Ciągle powtarza: "Nie becz! - życie ciągnie się dalej ! Masz mnie, ja cię kocham." ♥Marta♥dziękuję, że jesteś♥
~Muffy